Facebook

Akcja Meksyk III

W rocznicę „Akcji Meksyk III” – próby odbicia hm Floriana Marciniaka – Naczelnika Szarych Szeregów prezentujemy artykuł Juliusza Bogdana Deczkowskiego

 

 Akcja Meksyk III

 

W kwietniu 1943 r. przygotowywana była następna akcja uwolnienia więźniów z transportu na trasie Pawiak – Al. Szucha, między innymi naczelnika Szarych Szeregów, Floriana Marciniaka.

 

Przez kilkanaście dni, od wczesnych godzin rannych, do późnego wieczora, obserwowaliśmy ruch pomiędzy Aleją Szucha a Pawiakiem. Po akcji pod Arsenałem (1) transport więźniów na przesłuchania i powrót na Pawiak odbywał się samochodem-więźniarką, o mocnych ścianach i tylnych drzwiach zamykanych grubą żelazną sztabą. Za szarą więźniarką, w odległości około 10-20 metrów, jeździł odkryty, czarny Mercedes. Eskortę w Mercedesie stanowiło przeważnie czterech funkcjonariuszy „SD” uzbrojonych w pistolety maszynowe, gotowe do strzału. Wśród „SD-eków” dostrzegałem nieraz okrutnego Hansa „Faję”, będącego postrachem więźniów Pawiaka.

 

W maju 1943 r. ogłoszono ostre pogotowie. Akcja uwolnienia więźniów z Pawiaka podczas transportu, oraz wybicie całej eskorty i zniszczenie czarnego Mercedesa miała nastąpić na ulicy Koszykowej, pomiędzy Mokotowską a Marszałkowską. Na miejsce koncentracji wyszedłem ze Sławkiem i Mirkiem, z ulicy Rejtana, mieszkania Sławka. Mieliśmy przy sobie i w dwóch teczkach pistolety i rewolwery. Broń przekazaliśmy na jednej z klatek schodowych na ulicy Koszykowej. Z przydzielonego nam uzbrojenia nie byliśmy zadowoleni. Dostałem tylko jednego „Lebela”, bez zapasowej amunicji i jedną czerwoną perełkę (mały granat uderzeniowy). Niektórzy z kolegów uzbrojeni byli tylko w butelki zapalające.

 

O rozstawieniu wszystkich ludzi, około trzydziestu kilku, nie mogę napisać, ponieważ byłem tylko uczestnikiem głównego ataku. Atakiem tym dowodził bezpośrednio Tadeusza Zawadzki – Zośka. Zastępcą dowódcy głównego ataku był Eugeniusz Koecher – Kołczan. W grupie tej byli jeszcze porucznik „Tomasz” (wykładowca z „Agrykoli”), Konrad Kucharski – Sokół i Stanisław Nowakowski – Murzyn. Miejscem oczekiwania dla nas była brama Biblioteki Publicznej. Zośka stał przed bramą na ulicy z Pługiem (2).

 

Ubezpieczenia od strony Mokotowskiej, ze zwróceniem szczególnej uwagi na budynek zajęty przez Niemców (dom obecnej ambasady ČSRS) powierzono podchorążym. Grupa ta, najlepiej uzbrojona, miała także ciężkie zadanie zatrzymania posiłków niemieckich, które mogły szybko nadjechać z pobliskiej Alei Szucha.

 

Na każdym rogu skrzyżowania Marszałkowskiej z Koszykową stały nasze ubezpieczenia. Z drużyny Kołczana, która w tym czasie była już tak liczna, że mogła być uważana za pluton, czuwali tam między innymi: Jan Madej – Przecławski, Tytus Karlikowski – Wąż, Piotr Woźniak – Piotruś, Zbigniew Rosner – Roger, Jerzy Horczak – Wróbel, Mirosław Szymanik – Wagner.

 

Najbardziej niebezpieczne zadania przypadły Andrzejowi Długoszowskiemu – Długiemu oraz Ziutkowi – Józefowi Pleszczyńskiemu. Ich ataki miały zniszczyć eskortę w Mercedesie. Długi i Ziętek uzbrojeni byli w specjalnie spreparowane granaty bezodłamkowe, tak zwane kapusty, o dużej sile wybuchu.

 

Długi miał rzucać pierwszy, Ziutek drugi. Ułamki sekund decydowały o zaskoczeniu „SD-eków”. Ażeby uprzedzić ich nim zdążą nacisnąć za spusty pistoletów maszynowych, należało działać błyskawicznie. Drugim atakiem, sekcją butelkową dowodził Sem – Wiesław Krajewski. Wraz z nim butelkami zapalającymi mieli rzucać Boruta – Witold Sikorski oraz – Sławek.

 

W pewnej chwili wszedł do bramy Zośka i polecił mi przekazać jakieś polecenie do ubezpieczenia od strony Marszałkowskiej. Po wyjściu na ulicę spotkałem naszego profesora od matematyki Henryka Radecke. Ukłoniłem mu się, a on podszedł do mnie i zrobił taką minę jak gdyby coś niemiłego wyczuł. – Coś śmierdzi w powietrzu, nie czujesz ? – zapytał i z niepokojem rozejrzał się na wszystkie strony. – Być może, że pan profesor ma rację, może lepiej oddalić się stąd. Profesor zauważył zbyt wielu swoich uczniów stojących co kilkadziesiąt kroków i to w towarzystwie innych nieznanych sobie młodych ludzi.

 

Na rogu Mokotowskiej i Koszykowej dostrzegłem Długiego w towarzystwie Ziutka Pleszczyńskiego i Baobaba (3). Długi trzymał zawiniętą w gazetę „kapustę”. Profesor Radecke wolno zawrócił w kierunku Marszałkowskiej. Idąc obserwowałem przechodniów, wśród których dostrzegłem także mundurowych Niemców. Dla nich ulica wyglądała normalnie. Po chwili byłem znów w bramie. Murzyn i Sokół siedzieli na jakimś schodku. Daszki od czapek cyklistówek zadarli do góry. Na czołach ich zauważyłem krople potu. Najbardziej denerwujące to chwile wyczekiwania. Kołczan ubrany był w długą, brązową skórę, sięgającą mu prawie do kostek, od którą miał ukryty pistolet maszynowy. Kule z pistoletu Kołczana przeznaczone były dla kierowcy więźniarki.

 

W każdej chwili na ulicy mógł huknąć strzał. Wystarczyło, żeby pierwszy lepszy przechodzący Niemiec spostrzegł coś podejrzanego, tak jak zauważył to profesor Radecke. Poprzez otwarte drzwi bramy zobaczyłem przechodzącego wolnym krokiem „SD-eka” Karolka znanego mi z Pawiaka. Gdy „SD-ek” tylko nas minął, Zośka zajrzał do bramy i z humorem oznajmił: – Jeden ułaskawiony. Karolek miał szczęście, bo gdyby w tej chwili nadjechała eskorta z więźniami, nie zdążyłby już sięgnąć po pistolet.

 

Z każdą sekundą oczekiwania wzrastało niebezpieczeństwo. Wyczekiwaliśmy na próżno. Otrzymaliśmy rozkaz – oddać bagaże i rozejść się. Niemcy z więźniami pojechali innymi ulicami.

 

Oddanie broni i rozproszenie oddziału w tłumie warszawskich przechodniów przebiegło sprawnie i szybko. Tak tylko, niestety, zakończyła się jedna z akcji o nazwie Meksyk III, mająca za cel uwolnienie grupy więźniów z Pawiaka.

 

1. Meksyk I – przygotowana akcja odbicia więźniów przewożonych z Alei Szucha na Pawiak w dniu 23 marca 1943 r., odwołana ze stanowisk bojowych ze względu na brak rozkazu wykonania.
Meksyk II, akcja odbicia więźniów z rąk gestapo, podczas transportu, w dniu 26 marca 1943 r., pod Arsenałem

2. Pług – Adam Borys, późniejszy dowódca batalionu „Parasol”

3. Baobab – Marek Długoszowski

 

 

Artykuł został opublikowany w tygodniku „Stolica” w 1965 r. w nr 17.

KWESTA ON-LINE