Facebook

80. rocznica  akcji bojowej “Stamm”

SS-Sturmbannführer (odpowiednik majora) Walter Stamm, gestapowiec na co dzień pracujący w siedzibie Gestapo przy Al. Szucha 25 i odpowiedzialny za zwalczanie warszawskiego podziemia (jako kierownik Wydziału IV).

 

Prowadzący  przed akcyjne rozpoznania ppor. Aleksander Kunicki „Rayski” ustalił, że Stamm codziennie około 13.00 udawał się z siedziby Gestapo w al. Szucha 25 na obiad. Spożywał go w swoim mieszkaniu, mieszczącym się w kamienicy w al. Szucha 16. Budynek ten znajdował się naprzeciwko siedziby Gestapo. Wobec tego planowano przebrać likwidatorów w kombinezony firmy kanalarskiej. Pozorując roboty na środku w Al. Szucha, mieli zastrzelić Stamma w momencie, kiedy będzie szedł do domu na obiad.

 

Wtedy kpr. pchor. Zygmunt Kaczyński „Wesoły” przekazał „Rayskiemu” informację, że Stamm ma zostać przeniesiony poza Warszawę. Wiedza ta pochodziła z bardzo pewnego źródła. „Wesoły” bowiem był oficjalnie akwizytorem firmy „Wedel” i dostarczał Niemcom czekoladki. Miał więc dość swobodny dostęp do siedziby Gestapo i mógł się w miarę swobodnie po budynku poruszać. To właśnie on udzielał informacji o gestapowcach, którzy później byli likwidowani. Większość z nich znał osobiście.

 

Informacje przekazane przez „Wesołego” nie napawały optymizmem. Z drugiej jednak strony przyniósł on wieści o chorobie Stamma, w związku z którą wziął zwolnienie lekarskie i leżał w łóżku. To zaś sprawiło, że pojawił się plan zlikwidowania Stamma w jego własnym mieszkaniu. „Wesoły” znający Niemca osobiście zaproponował, że zlikwiduje go przy najbliższej okazji. Pomysł ten został jednak zarzucony. Dowództwo oddziału nie chciało „spalić” tak dobrego agenta.

 

Dlatego też do przeprowadzenia specjalnej operacji bojowej „Stamm” wydelegowano zespół 21 żołnierzy pod dowództwem pchor.. Kazimierza Kardasia „Orkana”. 3 maja 1944 r. odbyła się odprawa, w trakcie której żołnierze zostali zapoznani z planem akcji. Zostali podzieleni na pięć zespołów ubezpieczających, które miały zająć pozycje wokół budynku. Do mieszkania Stamma miało zaś się udać sześć osób z „Orkanem” jako pierwszym wykonawcą i pchor. Stefanem Królikowskim „Hipkiem” jako drugim egzekutorem.

 

Podzielony na dwie podgrupy zespół egzekutorów miał dostać się do budynku przy Al. Szucha 16 pozorując dostarczenie przesyłki do Stamma lub do jednego z jego sąsiadów i iść bezpośrednio pod drzwi mieszkania celu. Nie przewidywano trudności bowiem według ustaleń „Wesołego” wartownik nie sprawdzał dokumentów, nie wystawiał też przepustek. Na wszelki jednak wypadek, gdyby był zbyt dociekliwy, żołnierz miał zostać po cichu rozbrojony i pozostawiony pod dozorem „Zabawy”.

 

Gdyby Stamm otworzył drzwi, egzekutorzy mieli wtargnąć do mieszkania obezwładniając cel, po czym dobić go z wytłumionego pistoletu (miał go ze sobą „Hipek”). Gdyby zaś drzwi otworzyła żona celu, względnie służąca, scenariusz zakładał ich obezwładnienie, wtargnięcie do mieszkania i zabicie Stamma. Żołnierze otrzymali też zadanie, aby w miarę możliwości, przeszukać biurko Niemca. Za ostatnią ewentualność przyjmowano likwidację Niemca w warunkach otwartego starcia z Niemcami. W takim wypadku, wszyscy żołnierze mieli, ostrzeliwując się, czekać na przybycie trzech samochodów ewakuacyjnych.

 

Przeprowadzenie likwidacji Stamma w centrum dzielnicy niemieckiej, a więc miejscu naszpikowanym Niemcami było bardzo ryzykowne. Mimo to zdecydowano się zlikwidować Waltera Stamma w dniu 5 maja 1944 r. Operację jednak przesunięto na następny dzień ze względu na niedostarczenie pistoletów maszynowych Sten i spóźnienie się samochodów.

 

6 maja 1944 r. żołnierze bez większych przeszkód przeszli niemieckie posterunki zamykające Aleję Szucha z dwóch stron i doszli pod dom Stamma. Pech chciał, że akurat tego dnia strzegący wejścia niemiecki żołnierz zażądał od wchodzących do budynku ludzi przepustek. Kiedy zaś usłyszał, że Polacy ich nie mają, zażądał kennkart celem wystawienia stosownych dokumentów. W wartowni zaś siedział cywil. Nie wiadomo dlaczego akurat tego dnia tam przyszedł i co tam robił. Wcześniej go nie było. Zaczął się on bardzo uważanie przyglądać „Orkanowi” i „Hipkowi”. Wtedy, najwidoczniej nie wytrzymując napięcia, „Hipek” wyciągnął pistolet i zastrzelił wartownika. Również „Orkan” strzelił do Niemców kręcących się przy wejściu do kamienicy. Wywołało to gwałtowną strzelaninę. Polacy rozpoczęli się wycofywać pod ogniem w kierunku samochodów ewakuacyjnych, stojących w okolicach pl. Gwiaździstego (obecnie pl. Na Rozdrożu).

 

Żołnierze „Pegazu” utracili więc efekt zaskoczenia i nie zdołali nawet dotrzeć do mieszkania gestapowca. Podczas odwrotu odbywającego się pod gęstym ogniem nieprzyjaciela zginęło sześciu żołnierzy, a większość biorących udział w akcji została ranna. W nocy z 6 na 7 maja w konspiracyjnym szpitalu przy ul. Kossaka 4 zmarł „Orkan”, a 9 maja „Hipek”. Obaj zostali ciężko postrzeleni podczas odwrotu przez siedzącego w dyżurce cywila, który okazał się być niemieckim tajniakiem.

 

W wyniku akcji „Stamm” śmierć poniósł jeszcze jeden z jej uczestników. Podczas odwrotu postrzał w głowę otrzymał jeden z kierowców, plut. pchor. Bronisław Hellwig „Bruno”. Mimo ciężkiej rany, która spowodowała u niego zapalenie opon mózgowych, zdołał on dowieźć żołnierzy w bezpieczne miejsce. Po przejściu trepanacji czaszki wykonanej na kuchennym stole, wykurował się. Częściowo sparaliżowany i targany epilepsją, powrócił do pracy w oddziale. Drugiego dnia Powstania Warszawskiego został ciężko ranny w lewe podudzie, co wyeliminowało go z dalszej walki. Wyniesiony przez narzeczoną ze szpitala na Czerniakowie przeżył wojnę. Zmarł 22 lipca 1945 r. w trakcie operacji usunięcia pocisku, jaki pozostał w czaszce po postrzale podczas akcji „Stamm”.

 

Akcja „Stamm” była jedną z najbardziej skomplikowanych i zarazem stała się jedną z największych porażek Podziemia. Operacja bojowa była przeprowadzana w bardzo trudnym terenie, a popełnione błędy (m.in. nie przewidziano, że wchodzący do budynku będą legitymowani) sprawiły, że zadanie to zostało niewykonane. W zaciętej walce zginęło ośmiu żołnierzy, który byli zaprawionymi w bojach żołnierzami Kedywu. Straty niemieckie nie są do końca poznane. Wiadomo, że w strzelaninie zginął przynajmniej jeden żołnierz (wartownik pilnujący wejścia do kamienicy, w której mieszkał cel) i niemiecki policjant.

 

Walter Stamm przeżył wojnę – zmarł w 1970 roku w Niemczech.

KWESTA ON-LINE