Do dowództwa Kedywu przyszedł rozkaz Komendy Głównej Armii Krajowej nakazujący przeprowadzić akcję represyjną na Kępę Latoszkową. Zamieszkiwali ją volksdeutsche, którzy w kwietniu i maju 1943 roku brali udział w morderstwach żołnierzy Pułku AK „Baszta”.
Plan zakładał uderzenie na Kępę Latoszkową wykonane siłami dowodzonego przez kpt. Jana Kajusa Andrzejewskiego „Jana” Oddziału Specjalnego „Jan” wraz z Oddziałem Specjalnym „Pola” pod dowództwem por. Romana Kiźniego „Poli”. Żołnierze ci mieli znaleźć i zlikwidować volksdeutschów, a następnie spalić ich zabudowania gospodarcze, wybijając przy okazji żywy inwentarz. Z kolei oddział wystawiony przez Batalion „Zośka” otrzymał za zadanie uderzyć na niemieckie pozycje w Wilanowie. Żołnierze, którymi dowodził „Giewont” mieli zdobyć niemiecki posterunek w pałacu, posterunek niemieckiej żandarmerii w gmachu kordegardy oraz „streifę”, czyli posterunek drogowy na szosie wilanowskiej, jak podówczas nazywano dzisiejszą ulicę Przyczółkową. Zniszczone też miały zostać połączenia elektryczne i telefoniczne z Warszawą (Wilanów był wtedy podmiejską miejscowością).
Termin wykonania, akcji „Wilanów” wyznaczono na 26 września 1943 r. Tuż po godzinie 2000 Oddziały Specjalne „Jan” i „Pola” zaatakowały Kępę Latoszkową. Bez przeszkód zdołali oni wejść do wsi i wykonać egzekucje. W tym samym czasie żołnierze z Batalionu „Zośka” i Oddziału „Agat” zaatakowali obiekty na terenie Wilanowa.
Ich zadanie nie było łatwe. Zauważeni przed czasem żołnierze musieli już pod ogniem nieprzyjaciela zająć pozycje. Udało im się wprawdzie odciąć łączność oraz wystawić stosowne ubezpieczenia, ale Niemcy w zaatakowanych obiektach stawili opór, który trzeba było dławić w ciężkich walkach.
W akcji „Wilanów” brało udział ponad 150 żołnierzy. Była to najliczniejsza akcja w historii działań zbrojnych Podziemia. Wszystkie obiekty zostały zdobyte, a wyroki na volksdeutschach wykonane. Akcji tej nie należy jednak zaliczać do poprawnie przeprowadzonych. Batalion „Zośka” poniósł dość duże straty. Poległo i zmarło z ran 5 żołnierzy, siedem osób zostało rannych. W szeregi oddziałów szturmowych wdał się chaos, który utrudnił przeprowadzenie akcji oraz sprawny odwrót. Niezwykle bolesne było to, że na placu boju pozostawiono na pastwę nieprzyjaciela ciała dwóch towarzyszy broni.
Rafał Brodacki – Działalność Batalionów “Zośka” i “Parasol” w konspiracji – Szkic historyczny